Pertraktacje wokół Paktu o przedsiębiorstwie toczą się właściwie niepostrzeżenie. Trochę się o tym pisze, ale mało kto zdaje sobie sprawę z ich historycznej wagi. [...]
Zasadniczą sprawą jest określenie, co to są związki reprezentatywne (by nie trzeba było, jak dziś, rozmawiać jednocześnie przy dwóch stołach – osobno z „S” i OPZZ) i co powinno być przedmiotem negocjacji między związkami zawodowymi a pracodawcą. Jeszcze ważniejsze jest ustalenie, w jaki sposób załogi przedsiębiorstw uczestniczyć mają w ich prywatyzacji. Wreszcie – los przedsiębiorstwa państwowego, tworu, który powstał w gospodarce planowej. Pertraktacje określą, jak można go – przy udziale załóg – przekształcić w przedsiębiorstwo zdolne do funkcjonowania na rynku. I bodaj najważniejsze: wprowadzenie zasady reprezentacji załóg w radach nadzorczych przedsiębiorstw prywatnych.
Ustrojowe znaczenie ma również powołanie komisji trójstronnej, z udziałem przedstawicieli rządu, pracodawców i związków [...]. Wszystko wskazuje na to, że wypracujemy model do przyjęcia dla tych trzech stron. To już jest fakt historyczny, którego znaczenie przekracza samą treść konkretnych ustaleń. Pokazujemy bowiem pewien model funkcjonowania ładu społecznego w Polsce.
Dochodzimy do Europy, ale to nie znaczy, że mamy powtórzyć jej drogę. Robimy bowiem coś, czego nikt do tej pory nie dokonał: próbujemy iść „na skróty” do rozwiniętej gospodarki rynkowej. Mówimy przy tym o społecznej gospodarce rynkowej, czyli takiej, która z jednej strony osłania słabszych, z drugiej – angażuje w sferę odpowiedzialności za gospodarkę szerokie grupy społeczne i pracownicze.
12 listopada
Jacek Kuroń, Taki upór, wybór i red. Maria Krawczyk, Warszawa 2011.
Zawsze przechwalałem się, że robię tylko to, co lubię i prześmiewałem się z takich, którzy mówili, że nie chcą, ale muszą. Ja chcę, ale nie muszę – twierdziłem.
Znów jestem ministrem pracy. Trudno to nazwać wdzięcznym zajęciem. A przecież chciałem się tej pracy podjąć, inaczej nie zostałbym ministrem. Chciałem, bo lubię robić rzeczy trudne i ważne, a jestem przekonany, że w chwili, gdy budujemy nowy kształt Polski, musimy stworzyć taką społeczną politykę, która zaspokoi tęsknotę Polaków za sprawiedliwością społeczną. [...] W moim ministerstwie dzielimy nędzę. Bezradność zabija człowieka. Pokusa, żeby uciec, jest oczywista.
[...]
Myślę, że żmudne, nieustanne, codzienne budowanie struktur, które zaowocują za trzy, cztery lata to rzecz najważniejsza. I dlatego trzeba dawać sobie radę z niemożnościami. Mnóstwo trudnych spraw na mnie ostatnio spadło, i ludzkich, i państwowych. Jestem w nastroju ucieczkowym. Ale jednak nie ucieknę.
13 stycznia
Jacek Kuroń, Taki upór, wybór i red. Maria Krawczyk, Warszawa 2011.